Alergie a proszki do prania – o tym, jak chronić rodzinę przed chorobą
06.08.2019
Alergia to choroba. Niektóre jej odmiany mogą rozwinąć się w astmę. Pierwsza z chorób wiąże się z okresowymi dolegliwościami skórnymi lub wewnętrznymi, które okazjonalnie lub przez pewną część roku utrudniają normalne funkcjonowanie. Druga natomiast oznacza opiekę lekarską i regularne przyjmowanie leków zapobiegających jej rozwojowi. Nie leczona astma może stanowić ryzyko dla życia. Nie będziemy pisać o pyłkach traw ani o orzeszkach ziemnych. Napiszemy o uczuleniach, w które sami się wpędzamy: o środkach piorących.
Czy kogokolwiek trzeba przekonywać, że alergie to ogromny problem XXI wieku? Wydaje się, że każdy to wie, ale i tak posłużymy się liczbami. Jak podają badania, najczęstszą dolegliwością alergiczną jest nieżyt nosa, czyli katar. Naukowcy oceniają, że dotyka on nawet 25 procent populacji świata, co oznacza, że z powodu alergii cierpią prawie 2 miliardy osób. Jedni sięgają po chusteczki w kontakcie z roztoczami obecnymi w kurzu, a inni robią to sezonowo, w zależności od tego, kiedy i jakie pyłki wiszą w powietrzu.
Od czasu do czasu z alergii rozwija się astma. Według badaczy spotyka to od 1 do 18 osób na 100, przy czym zależy od kraju. Szacuje się, że w Polsce aż 3 miliony osób boryka się z tą chorobą, a na świecie może być to nawet 300 milionów osób. Mało tego: astma zabija rocznie 180 tysięcy osób i mimo całego rozwoju medycyny wskaźnik umieralności na nią wciąż rośnie.
Czyli jednym zdaniem: alergia może rozwinąć się u każdego, jeżeli alergen natrafi na osobę źle reagującą, a u 1 alergika na 10 rozwinie się w astmę. Dodajmy też drugie zdanie: na astmę choruje co 12 Polak, czyli w co drugiej, trzeciej rodzinie jest astmatyk, który szczególnie musi uważać na to, co wdycha, co połyka i czego dotyka, bo jego dolegliwość może doprowadzić do śmierci.
Fakty na temat alergii
Alergicy przez kilka miesięcy, a czasami i przez pół roku nie rozstają się z chusteczkami i połowę życia chorują na katar. Wielu z nich ukrywa bolesne i wstydliwe zmiany na skórze w postaci czerwonych plam, krost czy sączących się ran, a niektórzy starannie wybierają spożywane potrawy, bo nawet mały dodatek jakiegoś alergenu może wpłynąć na pracę układu oddechowego i doprowadzić do tragedii.
Wygląda więc na to, że osoby z problemami uczuleniowymi przez całe życie chronią się przed alergenami, a osoby zdrowe są z reguły wolne od tego problemu i tylko czasami któraś z nich zapada na tę chorobę. Niestety prawda jest inna.
Wiadomo, że najpowszechniejszym alergenem są pyłki traw i drzew. Jeżeli ktoś ma możliwość chronienia się przed nimi, to świetnie, ale faktem jest, że prawie każdy po prostu poddaje się tej przypadłości i oswaja się z myślą, że wiosną, a czasem też latem i jesienią nie będzie rozstawać się z paczką chustek. Część osób odczula się u lekarzy lub sięga po tabletki mające złagodzić objawy, ale od alergenu wiszącego w całym kraju nikt nie ucieknie.
Osoby nadwrażliwe na niektóre pokarmy pilnują się i unikają ich. To bywa uciążliwe, ale jest stosunkowo proste. Natomiast walka z roztoczami to trochę jak walka z wiatrakami. Te małe pajęczaki, czyli drobne żyjątka, karmią się naskórkiem od człowieka i zwierząt. Większość kurzu składa się właśnie z naskórka, a ten jest cały czas produkowany: to po prostu zewnętrzna warstwa skóry, która jest martwa i stale się z nas obsypuje. Noszenie ubrań czy spanie tylko przyspiesza ten proces.
Każdy z nas produkuje pożywkę dla roztoczy. A one uwielbiają nie tylko kurz, ale i ubrania, pościel czy meble tapicerowane. Prędzej czy później każda osoba uczulona na roztocze zaczyna zmieniać swój sposób życia: częściej i dokładniej sprząta, rezygnuje z mebli tapicerowanych, częściej wymienia łóżka czy materace, częściej pierze, regularnie myje podłogi i omiata ściany oraz sufity, a czasami nawet inwestuje pieniądze w zaawansowane systemy do oczyszczania powietrza.
To nie jest paranoja – to po prostu logiczne postępowanie: chcesz chronić swoje zdrowie i życie albo zdrowie i życie swoich najbliższych, dlatego robisz, co się da, aby zapewnić sobie lub im jak najwyższy komfort życia. Choćby oznaczało to, że wszystko, co robisz, robisz przez pryzmat walki z alergią.
Na pewno?
Czy walczysz ze wszystkimi alergenami?
I czy wiesz, że prawie każdy z nas samodzielnie i na własne życzenie otacza się bardzo mocnymi alergenami i podejmuje decyzje o tym, że jego płuca, oczy i skóra cały czas będą narażone na ich działanie? A wystarczy zmienić tylko jedną rzecz.
Czytasz ten tekst na stronie poświęconej mądremu sprzątaniu. Na pewno też widziałeś nasze motto: „Ubrania to moja druga skóra. Dbam o nie”. Mówimy więc o ubraniach i o sprzątaniu, a konkretnie: o praniu. Nie o pyłkach, nie o orzeszkach ziemnych i nie o roztoczach, bo na ich temat jesteś ekspertem. Mówimy o proszkach do prania, czyli utajonym alergenie, któremu dajemy przyzwolenie na to, aby przez całą dobę niszczył nasze zdrowie.
Na szczęście wszystko wskazuje na to, że świadomość konsumentów dojrzała już do tego, aby dojrzeć ten ogromny i od zawsze ignorowany problem: proszki do prania mają silny i chorobotwórczy wpływ na naszą skórę, oczy czy płuca. I tylko od Ciebie zależy, czy nadal będziesz niszczyć zdrowie swoje i swojej rodziny poprzez stosowanie proszków piorących.
A czym są listki do prania Smart Eco Wash?
Teraz konkretnie. Jedna typowa porcja proszku do prania waży 60 gramów. A jeden listek do prania Smart Eco Wash to tylko 3 gramy. Czym są listki do prania, które znajdziesz w ofercie naszego sklepu? To hipoalergiczny, ekologiczny i biodegradowalny środek do prania składający się aż w 53 procentach z naturalnych składników. To coś innego niż koncentrat: to po prostu zupełnie inny sposób myślenia o praniu.
Widzisz więc, że do zrobienia jednego prania używasz aż 60 gramów rozmaitych substancji chemicznych, podczas gdy wystarczą dosłownie 3 gramy, o ile są dobrane precyzyjnie i z myślą o zdrowiu oraz środowisku. Więc co z pozostałymi 57 gramami? Czym tak naprawdę jest 95 procent proszku do prania? Właśnie tym, co uczula.
Prawie wszystkie proszki mają prawie taki sam skład. Prawdopodobnie nigdy się temu nie przyglądałeś, więc zrób to teraz razem z nami.
Enzymy – to grupa substancji odpowiedzialnych za rozbijanie plam na coraz mniejsze cząstki. Inne działają na plamy z trawy, inne na tłuszcze, a jeszcze inne na pozostałe możliwe zabrudzenia. Jednak enzymy powodują podrażnienia układu oddechowego i wywołują alergie.
Substancje pieniące – te związki mineralne nie mają na szczęście za dużego wpływu na nasze zdrowie. Są jedynie ładnym utrudnieniem dla czystej odzieży. Ładnym, bo myślimy, że skoro się pieni, to będzie czysto, a utrudnieniem, bo w rzeczywistości piana jest zbędna, a w zasadzie utrudnia pranie, zmniejszając tarcie w bębnie oraz utrudniając wypłukanie zabrudzeń.
Fosforany – główny winowajca odpowiedzialny za zatruwanie wód na całym świecie. Fosforany, które są odpowiedzialne za zmiękczanie wody, stanowią pożywkę dla glonów i sinic. Choć Światowa Organizacja Zdrowia apeluje o to, aby nie używać ich w proszkach do prania, to są one standardem w każdym worku czy pudełku.
Rozpuszczalniki – grupa ciężkich substancji chemicznych, której celem jest rozpuszczenie jeszcze bardziej złożonych związków, z którymi nie poradzi sobie woda. W proszkach do prania jest wiele substancji użytych w małych ilościach, trudno jednoznacznie wskazać, co jest rozpuszczane i jaki ma to wpływ na zdrowie.
Parabeny – to nic innego jak konserwanty. Tak, nawet w proszkach mają zastosowanie. Producenci przekonują, że konserwanty są konieczne, aby w proszkach nie rozwijały się w nim mikroorganizmy. Wiele z nich to alergeny.
Zanim zakończymy tę listę, to przypomnijmy: to jedynie trzon większości proszków do prania. W rzeczywistości pominęliśmy tu kilkanaście różnych związków chemicznych, które pełnią różne funkcje. Występują one jednak w mniejszych ilościach i nie w każdym proszku.
1,4-dioksan – jedna z jego innych nazw to 1,4-dioksacykloheksan. To jedna z substancji usuwających plamy. Z łatwością znajdziemy informację o tym, że dioksan działa narkotycznie, podrażnia drogi oddechowe, wpływa depresyjnie na mózg, uszkadza nerki i wątrobę i może wywoływać raka.
Warto wspomnieć, a nawet mocno zaakcentować fakt, że jakąś część proszku stanowią wypełniacze, które nie są aktywne, czyli które wyłącznie zajmują miejsce (i mają sprawiać, że porcja proszku ma być jeszcze większa). Proszki różnią się składem i stężeniem, niemniej w wielu z nich wypełniacze stanowią aż połowę całego proszku. Napiszmy to jeszcze raz: połowę całego proszku.
Co prawda suma tych chemikaliów nie świeci w ciemnościach, niemniej stanowi bogaty przekrój przemysłu chemicznego. To właśnie w takiej mieszance kąpią się Twoje ubrania, ręczniki, pościel czy firany przez dwie godziny. Składniki proszku są na tyle mocnymi substancjami, że sukcesywnie niszczą włókna tkanin. Nic dziwnego, że gorąca woda nie jest w stanie ich wypłukać z tkanin i po prostu zostają one na ubraniach.
Dodajmy tutaj, że płyny do płukania odpowiedzialne są za oklejanie włókien naszej odzieży. Wskutek tego ubrania są gładkie i przyjemnie śliskie, ale nie są wolne od związków znajdujących się w proszkach.
To właśnie one otulają Cię od stóp do głowy, nimi przykrywasz się do snu, je trzymasz w rękach, gdy wycierasz się po kąpieli. W nie ubierasz swoje dzieci i nimi okrywasz twarz, głowę i dłonie – ubraniami pełnymi alergenów. Gdy wiszą na suszarce, to osypują się na podłogę; tak samo dzieje się, gdy je nosisz. Wskutek tego atakują nie tylko skórę każdego z mieszkańców Twojego domu, ale też drogi oddechowe.
Jest poważnie, bo to jest poważna sprawa. Jednak pamiętaj, że proszek do prania to nie wyrok, bo masz doskonały wybór. Możesz go zamienić na listki do prania Smart Eco Wash i całkowicie wyeliminować ten jeden problem ze swojego życia. W końcu masz ich wystarczająco.
Czy znasz już listki do prania?